Mam na imię Natalie Marin i dopiero raczkuję w blogosferze, jeśli chodzi o dramione. Mam nadzieję, że moja historia przypadnie Wam do gustu i z chęcią będziecie poznawali losy Hermiony i Dracona. Pierwszy rozdział opublikuję dokładnie za tydzień, a tymczasem serdecznie zapraszam Was do lektury prologu. Całusy! Natalie.
Mówiła sobie, że wciąż go kocha, ale tak naprawdę wiedziała, że okłamuje samą siebie. Ich miłość zginęła bezpowrotnie tamtego dnia, w którym zmieniło się wszystko. Może kiedyś nawet z nim porozmawia, powie „wesołych świąt” tonem, który zmroziłby największy ogień i zrobi mu laurkę na Dzień Chłopaka. Ale tak naprawdę wiedziała, że nigdy mu nie przebaczy. Że już zawsze, kiedy będzie widziała te ogniście rude, rozczochrane włosy, jej serce rozpadnie się na miliony małych kawałeczków. Nie chciała, nie umiała patrzeć na niego, zapominając o tamtym dniu, jak gdyby to nigdy się nie wydarzyło. I chociaż mogła niezliczone razy powtarzać sobie, że to nie jego wina, wiedziała, że nigdy w to nie uwierzy. Czy był kochającym, roześmianym i troskliwym mężczyzną, który już nie ślinił się tak bardzo przez sen jak za czasów Hogwartu i odkąd ukończył szkołę, zaczął rozróżniać zaklęcie przywołujące od klątwy łaskotek? Zapewne tak, ale już nie dla niej. Jej serce już nigdy nie będzie należało do niego, nie po tym jak przez niego straciła jego olbrzymią część. I chociaż życzyła mu jak najlepiej, wiedziała, że już nigdy nie będzie umiała na niego spojrzeć. Na te niebieskie oczy, okropnie kontrastujące ze swetrem wydzierganym przez panią Weasley, na te długie ręce, które w tamtym okropnym momencie nie machnęły różdżką, tak jak powinny.
Wiedziała, że to nie on był winny. Wiedziała, że mimo że przysiągł ich chronić, nie mógł nic zrobić, kiedy dwa zielone promienie wystrzeliły z dwóch różnych różdżek. Powinna się cieszyć, że chociaż jemu udało się to przeżyć. Swoją drogą, dużo rzeczy powinna. Powinna umieć przebaczyć osobie, którą do dnia sprzed czterech miesięcy i siedmiu godzin wcześniej kochała najbardziej na świecie. Powinna nie obarczać go winą za to, co się stało. Powinna być teraz w Zakonie, omawiając kolejną misję, dzięki której chodź trochę przybliżą się do zwycięstwa z Voldemortem.
Zamiast tego płakała. Płakała jak jeszcze nigdy w życiu, szlochając głośno i nie powstrzymując gorących łez spływających po policzkach. Płakała nad straszliwą wojną, która zabrała jej już oboje rodziców i płakała nad uczuciem rodzącym się w jej sercu, które zastąpiło niedawną miłość. Była przerażona tym, co czuła, ale nie mogła oszukiwać samej siebie. Kiedy uświadomiła sobie, co to jest, lód zmroził jej krew w żyłach.
Była przesiąknięta nienawiścią. Zaślepiającą, ogarniającą całe jej ciało, płynącą w krwi i duszącą umysł nienawiścią do jedynego człowieka, dla którego kiedyś – jak jej się wydawało – zrobiłaby wszystko.
Palącą nienawiścią do Ronalda Weasleya.
Super! Naprawdę mi się podoba :) Jest pomysłowo, intrygująco i z emocjami. Bardzo fajnie :) Nie wiem ile masz lat, ale styl dojrzały, przynajmniej w tej odsłonie. Ostateczny osąd mogę wydać po przeczytaniu jakiegoś twojego dialogu, bo dla mnie to właśnie dialogi są podstawą opowiadania, ale prolog zaintrygował mnie na tyle żeby tu wrócić, gdy pojawi się pierwszy rozdział :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńVenetiia Noks
Ojej, bardzo dziękuję:) Takie komentarze bardzo wzmacniają wiarę w siebie i motywują. Ogromnie dziękuję za miłe słowa, to naprawdę dużo dla mnie znaczy. Obawiam się odrobinę, że Cię zawiodę, bo nie czuję się najlepsza w dialogach, ale obiecuję, że będę się starać:) Jeszcze raz dziękuję!
UsuńCudowne. Bardzo mi się podoba, żadne błędy nie rzuciły mi się w oczy. Jestem ciekawa dlaczego Miona tak znienawidziła Wesleya. To czekam na NN :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P.S Ani trochę nie odczułam, że jesteś początkującą autorką. Cudo!
Uwielbiam Cię za ten komentarz:) To naprawdę dużo dla mnie znaczy, ogromnie dziękuję! :)
UsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńProlog zachęca zdecydowanie do dalszego czytania. Co takiego zrobił Ron. Wojna trwa a w Zakonie dzieję się jak widać coś nie dobrego. Cały tekst jest przepełniony emocjami co mi się bardzo podoba.
Lecę czytać dalej
Hej :) Przeczytałam prolog i jestem bardzo zaciekawiona kolejnymi rozdziałam. Co musiało się wydarzyć takiego, że Hermiona zaczęła darzyć nienawiścią Ronalda :(
OdpowiedzUsuńHej dopiero co przeczytałam Prolog a już mogę powiedzieć ,że całe opowiadanie będzie fajne masz bardzo ładny styl pisania który mi pasuje.
OdpowiedzUsuńDuży plus że hermiś nie lubi Rona tak szczerze nigdy nie lubiłam tego pajaca.
Prolog intrygujacy i ciekawy, naprawdę jestem mile zaskoczona.
OdpowiedzUsuńTwój styl pisania po przeczytaniu prologu wydaje się zaskakująco dobry, i dość dojrzały. Mam nadzieje ,że w dalszychwili rozdziałach będę równie mile zaskoczona :)
Pozdrawiam, Nana
Cześć. Dopiero co natknęłam się na Twojego bloga. Wspaniale napisałaś prolog. Już zabieram się za dalsze czytanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, black_eye
Witam.
OdpowiedzUsuńMówiłaś,że jesteś początkujące, a tu takie miłe zaskoczenie, bardzo dobrze piszesz. Prolog BARDZO intrygujacy. Co musiał zrobić Ron, że Hermiona żywi do niego tkie negatywne uczucia?
Mimo,że znalazłam ten blog niedawno, to coś czuję, że szykuje się kilka ciekawych godzin :)
Pozdrawiam i życzę weny
Hermiona Jane Juliette Rosaline Malfoy